"Widzieliśmy w potężnym świetle Boga i osoby w lustrze, jakby przed Nim przechadzające się oraz biskupa w bieli. Mieliśmy przeświadczenie, że to Ojciec Święty . Różni inni biskupi, księża, zakonnicy, zakonnice wchodzili na stromą górę , na której szczycie znajdował się duży krzyż, z pni obdartych z kory , wyglądających jak drzewo dębowe z sękami. Ojciec święty zanim tam dotarł, przeszedł przez jakieś duże miasto, które było w połowie zniszczone. I szedł drżący, krokiem chwiejnym, przytłoczony bólem i troską, modląc się za dusze zmarłych, których spotykał na swojej drodze. Po wejściu na górę uklęknął u stóp wielkiego krzyża. Wtedy został zabity przez grupę żołnierzy, którzy strzelali do niego bronią palną i strzałami. Zaraz po tym jeden po drugim biskupi umarli, jak również księża, zakonnicy i różne świeckie osoby, mężczyźni i kobiety rozmaitych statusów społecznych. Pomiędzy ramionami krzyża widać było dwóch aniołów. Każdy z nich miał czarę kryształową w ręku.
W nią zbierali krew męczenników i poili nią dusze, które zbliżały się do Boga" Tuy, 3.1 1944- (s. Łucja)
Modlitwa jest silniejsza niż naboje
Na drodze krzyża stulecia szczególną rolę odgrywa postać papieża. Idąc w górę możemy odnaleźć więcej papieży, którzy począwszy od Piusa X aż do obecnego papieża wspólnie ponoszą cierpienia tego stulecia i trudzą się idąc drogą krzyża. Na drodze męczenników zostaje w tej wizji również zamordowany papież. Czyżby Ojciec Święty rozpoznał swój własny los czytając tekst trzeciej tajemnicy fatimskiej po zamachu 13 V 1981 roku? Był bardzo blisko śmierci i on sam swoje ocalenie określił następującymi słowami: "Była to matczyna ręka, która tor lotu kuli zmieniła i pozwoliła papieżowi, który otarł się o śmierć, pozostać przy życiu". (13 VI 1994). Ta matczyna ręka, która prowadziła śmiercionośną kulę i skierowała ją w inną stronę, pokazuje jeszcze raz, że los można zmienić, że wiara i modlitwa są to ogromne siły, które mogą wkroczyć w historię i że na końcu modlitwa jest silniejsza niż naboje, a wiara jest mocniejsza niż armia.
cdn.
tł. Grzegorz Wilkowojski